Tekst dedykowany szczególnie rodzicom i opiekunom osób z autyzmem.
(Do przeczytania w 5 cennych, przedświątecznych minut )
Przed nami Boże Narodzenie, najbardziej oczekiwane święta w roku. Przygotowania do nich są bardzo absorbujące, pracowite, emocjonalne. Dzieci nie mogą się doczekać choinki i prezentów, my po raz kolejny zdajemy egzamin z przedświątecznej logistyki. Wymaga to wiele wysiłku i nie jest łatwe dla nikogo, tym bardziej, że czasy są szczególne i wszyscy w jakiś sposób to odczuwamy. Co zrobić, by święta przeżyć w miarę spokojnie i bez niepotrzebnych napięć? Zwłaszcza , gdy ma się pod opieką dzieci lub młodzież ze spektrum autyzmu? Miejmy świadomość, że im jest trudniej niż nam, osobom neurotypowym. Oto kilka porad uwzględniających te trudności.
- Pamiętajmy, że bardzo pomocne będzie zachowanie rutyny, czyli codziennych zwyczajów rodziny, wszędzie tam, gdzie to możliwe. Nie odbiegajmy od zwykłego rytmu dnia zbyt mocno. Spróbujmy ze świąt zrobić taką trochę bardziej uroczystą, ładniej udekorowaną niedzielę. Zachowajmy stałą porę snu, posiłków, spacerów, ulubionego spędzania czasu. Rutyna sprawia, że świat jest bardziej przewidywalny, a dziecko czuje się bezpiecznie. Święta są zmianą, a akceptacja zmian w autyzmie jest problemem.
- Osoby ze spektrum autyzmu napotykają na trudności w komunikowaniu się. Nawet te, które mówią, a nawet są prawdziwymi gadułami. Postarajmy się być szczególnie wrażliwi na komunikaty, które od nich otrzymujemy. Obserwujmy uważnie ich zachowanie, przecież dobrze je znamy. Czytajmy je wnikliwie. Starajmy się reagować zanim zamienią się w niepożądane ekscesy. Zastanówmy się z czego mogą wynikać.
- Starajmy się zadbać o własne samopoczucie. Naprawdę warto zatrzymać samego siebie, zrobić mniej, ale spokojniej, bez nadmiernych starań. Nasze dziecko, nawet jeśli ma problem z wyrażaniem własnych emocji, to nasze chłonie jak gąbka. Musimy też pamiętać, że wszystkie mocno przeżywane emocje są męczące, także pozytywne. Nie ekscytujmy się zbytnio świętami, nie opowiadajmy kilka razy dziennie jak to będzie wspaniale, nie przypominajmy wciąż o Mikołaju, o przyjeździe babci. Nie powtarzajmy, że prezenty będą tylko dla grzecznych dzieci…
- Starajmy się, mimo zabiegania, poświęcić dzieciom tyle czasu i uwagi, co zwykle. Zaangażujmy członków rodziny. Włączajmy dziecko w przygotowania. Wymyślmy, co może zrobić z nami lub z inną osobą. Dziecko, które nie dostanie odpowiedniej porcji naszej uwagi i czasu, będzie się jej domagało tak jak umie: marudzeniem, płaczem, gadatliwością, krzykiem…
- Z rozwagą serwujmy dzieciom słuchanie piosenek i oglądanie bajek o tematyce świąt. Weźmy pod uwagę, że wspólne śpiewanie kolęd może być dla dziecka udręką, jeśli ma nadwrażliwość słuchową. Wybierzmy wersję dla niego przyjazną. Nie pozwólmy na oglądanie świątecznych reklam, bo mogą być dla autysty zbyt silnym bodźcem, zarówno wzrokowym jak i słuchowym.
- To samo dotyczy dekoracji, zmian w ustawieniu mebli, organizacji przestrzeni. Część osób ze spektrum autyzmu źle znosi ingerencje w wygląd pomieszczeń. Jeśli dekorujemy, to starajmy się robić to stopniowo, obserwując reakcje dziecka. Nie zmieniajmy mu świata w jedno popołudnie. Szczególnie uważajmy na wprowadzanie zmian w pokoju dziecka. Pozwólmy mu zadecydować, czy będzie chciało mieć tam choinkę, światełka, czy nową poduszkę.
- Każdy z nas ma swoje ulubione świąteczne potrawy, ale często bywa tak, że dzieci nie podzielają naszego zdania. Lubią rybę tylko pod postacią paluszków- niech taką dostaną. Pierogi jedynie z truskawkami- proszę bardzo. Świąteczne posiłki, to niezbyt dobry czas na rozszerzanie diety naszych podopiecznych. Spełniamy swoje kulinarne marzenia, spełnijmy też ich. Bądźmy za to czujni w kwestii słodkości. Ustalmy wcześniej, czy może lub nie może dostać czekoladek pod choinkę. Jeśli chcemy, by nie prosiło z uporem maniaka o kolejną porcję ciasta, lub porywało ją ze stołu, łamiąc wszelkie zasady dobrego wychowania, to zastosujmy umiar wystawiając te pyszności na stół. Reglamentujmy także sobie. I pamiętajmy o starym porzekadle- co z oczu, to z serca.
- Pozostaje jeszcze kwestia ubrania. Ubierzmy je odświętnie, ale w wersji, którą dziecko akceptuje. Nawet jeśli to będzie jego ulubiona bluza w zupełnie nie pasujące do sytuacji krokodyle. Ubierze koszulę i muszkę. Super. Nie ma problemu. Jeśli jednak nie daje się wcisnąć w śliczną, czerwoną sukienkę, to też niech nie będzie problemu. Czasami wystarczy, gdy pozwolimy na wybór jednej z dwóch przygotowanych przez nas wersji stroju, bo dość często chodzi dziecku w tej sprawie o zaspokojenie potrzeby kontroli i decydowania o sobie.